O Sri Lance słów kilka…

O Sri Lance słów kilka…

Cześć!

Choć na Sri Lance spędziliśmy raptem 7 dni, to jesteśmy w stanie co nieco o tym Kraju powiedzieć. Z pewnością ten wpis nie będzie kompendium wiedzy na temat „Łzy Indii”. Raczej pokazaniem kliku rzeczy, które zauważyliśmy w trakcie naszego krótkiego pobytu. Daruję sobie tutaj jakiś rozwinięty wstęp i przejdę od razu do rzeczy.

PO PIERWSZE…

Pierwsze co się rzuca w oczy to oczywiście ruch drogowy. Na pierwszy rzut oka na drogach panuje totalny chaos, którego nie sposób ogarnąć a myśl, że może by samemu wypożyczyć samochód czy skuter i pozwiedzać, wydaje się co najmniej szalona. Ruch teoretycznie jest lewostronny, znaki drogowe stoją, ale raczej uważane są za: sugestię? ozdobę? W każdym razie, zawracanie na rondzie pod prąd, zatrzymywanie się gdzie akurat komuś pasuje, autobus jadący sobie środkiem drogi czy piesi poruszający się bez większego stresu pomiędzy tymi wszystkimi pojazdami to tutaj codzienność. A to wszystko w akompaniamencie niemilknących klaksonów. Jednak kiedy się zatrzymamy na dłuższą chwilę i poobserwujemy to wszystko okazuje się, że to wcale nie jest takie chaotyczne. Ruch jest płynny, na swój sposób uporządkowywany i wbrew pozorom bezpieczny. Mówię serio, przez cały nasz pobyt (mimo iż krótki) nie widzieliśmy, żadnej niebezpiecznej czy nawet potencjalnie niebezpiecznej sytuacji na drodze. Natomiast nie milknące klaksony, wcale nie są oznaką stresu czy agresji uczestników ruchu. Jest zupełnie na odwrót 🙂

…PUNKT DRUGI…

Skoro zaczęliśmy od ruchu drogowego to zostańmy jeszcze na chwilę przy nim, a dokładniej przy transporcie publicznym. Jak wiadomo na urlopie trzeba się jakoś przemieszczać. Na Sri Lance najlepszym sposobem jest właśnie transport publiczny. Co mamy do wyboru? Pierwsza i najpopularniejsza opcja to oczywiście Tuk-Tuki. Nie ma problemu ze znalezieniem wolnego kierowcy, są wszędzie, nigdy nie odmawiają i bardzo dobrze znają okolicę. Jednak zalecamy aby cenę za przejazd ustalić jeszcze za nim wsiądziemy aby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji. Jeżeli kierowca będzie upierał się przy, wg. Was, zbyt wysokiej cenie, odpuście (podobnie w taksówkach gdyż taksometr to często tylko ozdoba 🙂 ), a i taksówkarze robią czasami dziwne akcje. Nam się trafiło na przykład, że nasz kierowca zatrzymał się w czasie kursu przed jakąś restauracją i powiedział, że idzie na obiad i czy to jest dla nas w porządku. Zanim jednak zdążyliśmy cokolwiek odpowiedzieć, ten już był w środku i zamawiał posiłek po czym na pełnym luzie usiadł przy stoliku i zaczął jeść. Kiedy skończył, wrócił do samochodu i jechaliśmy dalej. U nas nie do pomyślenia, tam standard.

Następną ciekawą opcją transportu jest autobus. Trasy obejmują praktycznie cały kraj, a na najpopularniejszych trasach autobusy odjeżdżają nawet co klika minut. Na prawdę nie musicie szukać i sprawdzać rozkładu jazdy (po pierwsze, może być nie aktualny, po drugie, rzadko kiedy autobusy jeżdżą zgodnie z nim a po trzecie jest strasznie nie intuicyjny). Najlepiej udać się bezpośrednio na dworzec lub przystanek i po chwili na pewno przyjedzie interesujący was autobus. Tylko radzę się nie nastawiać na nowoczesną maszynę z klimatyzacją i fotelami z funkcją masażu, a raczej na 40 letniego złomka bliżej nieokreślonej marki, który został już 7 raz odmalowany i 10 raz obklejony. Jednak pomimo tego, możecie liczyć na emocjonującą podróż, gdyż kierowcy autobusów, podobnie jak innych pojazdów w tym Kraju, jadą po prostu przed siebie środkiem drogi.

Ostatnia opcja to pociąg. Ten na Sri Lance jest znany z powodu trasy z Kandy do Ella, powszechnie uważanej za najpiękniejsza trasę świata jaką można przebyć pociągiem. Po za tym bez problemu dojedziemy koleją do każdego większego miasta. Natomiast co do samych pociągów, podobnie jak w przypadku autobusów, nie spodziewające się luksusów 🙂 Składy są zatłoczone, bardzo powolne, zbudowane kilkadziesiąt lat temu, jeszcze za czasów kolonialnych i służyły do transportu towarów i ludzi (dokładniej rzecz ujmując to niewolników) z plantacji kawy i herbaty. Największą zaletą, tego środka transportu jest jego cena! Pociąg, którym jechaliśmy z Kandy do Ella, kosztował nas 150 rupii za osobę, co po obowiązującym wtedy kursie daje ok. 3 zł. Co ciekawe bilet był sprawdzany dopiero podczas wysiadania z pociągu (przynajmniej w naszym przypadku), a dokładniej gdy wychodziliśmy ze stacji, która była z każdej strony bardzo dobrze otoczona.

Istnieje również również opcja zarezerwowania miejsca w przedziale, z klimatyzacją i bez tłoku. Jednak stanowczo to odradzamy. Bardzo dużo stracicie! 🙂

…KROPKA TRZECIA…

Jestem pewien, że każde z was jako osoba, która dopiero co przybyła do tego egzotycznego Kraju, nie dawno rozpoczęła urlop i jest pierwszy raz w życiu tak daleko od domu, marzy, żeby od razu iść coś pozwiedzać… Dobra nie oszukujmy się! Czas na powitalny alkohol! Z dostępnością tego związku chemicznego nie ma tutaj problemu a jego spożywanie nie jest zabronione. Dostaniecie tutaj wszystko, rozpoczynając od piwa na whiskey kończąc. Jednak nie kupicie go gdziekolwiek, gdzie będziecie mieli na ochotę. W knajpkach i restauracjach dostaniecie piwo czy winko bez problemu. Chcąc natomiast kupić piwo dla siebie (żeby zabrać do plecaka na wspomniane zwiedzanie 🙂 ) albo jakiś mocniejszy alkohol to będziecie zmuszeni udać się do specjalnego sklepu tzw. Wine Shop-u, które są dosyć mocno ukryte lub super marketu ze specjalnie wydzieloną strefą. Sklepy te podobnie jak strefy w marketach wyróżniają się kratami i ochroną! Nie rzadko widywaliśmy zawodowego żołnierza dzierżącego AK-47 pilnującego półek z wódką w supermarkecie. Od siebie dodam, że najpopularniejszym piwem na Sri Lance jest Lion. Dlaczego o nim wspominam? Bo jest na prawdę dobre! Aaa, i pamiętajcie, że nie kupicie alkoholu podczas pełni księżyca!

…NUMER CZWARTY…

Skoro już się napiliśmy to trzeba coś zjeść, żeby nie paść tak szybko 🙂 Tutaj bez niespodzianek. Jak to w Azji należy spodziewać się potraw w stylu Rice&Curry podawanego z rybą lub kurczakiem i warzywami. Nie będę się tutaj rozpisywał o konkretnych potrawach, gdyż kuchnia lankijska była dla nas dosyć monotonna. Mimo wyśmienitego i niepowtarzalnego smaku (zwłaszcza ryb), dania Sri Lanki można zliczyć na palcach obu rąk. Od siebie polecamy świeżo wyciskane soki! Bardzo orzeźwiające i z powodzeniem mogące zastąpić posiłek. W tym punkcie muszę przede wszystkim wspomnieć o sposobie jedzenia na Cejlonie, czyli o nie używaniu sztućców. Naturalnie, w restauracjach ukierunkowanych na turystów dostaniecie bez problemu nóż i widelec, ale w miejscach gdzie jadają lokalsi (serdecznie je polecamy!) sztućców nie otrzymacie. Nie wynika to ze złośliwości restauratora, ale z tego, że ich po prostu nie mają. Dodatkowo jedząc rękami (a dokładniej palcami prawej dłoni), punktujecie u Lankijczyków, którzy odbierają to za miły gest z waszej strony. Oczywiście za używanie łyżki nikt na was krzywo nie spojrzy 🙂

…W PUNKT PIĄTY…

O czym warto teraz powiedzieć? O samych Lankijczykach, którzy są bardzo przyjaznym Narodem. Zawsze uśmiechnięci, pełni energii, chętnie pomagają, chociaż za chęcią pomocy często ukryta jest chęć zarobku (ale też nie zawsze) no i są bardzo gadatliwi! My byliśmy stosunkowo często zagadywani przez miejscowych tylko dlatego, że byli ciekawi skąd jesteśmy, chcieli wiedzieć jak się żyje w naszym Kraju czy jakie panują u nas zwyczaje. Muszę jednak przyznać, że po czasie potrafiło to być męczące. Zwłaszcza kiedy np. chcieliśmy spędzić trochę czasu sami ze sobą, a jeśli jeszcze się okazało, że po 30 minutach rozmowy, nasz rozmówca wyciąga pęczek bransoletek i próbuje nam coś sprzedać, to na prawdę można było się zirytować! Z drugiej strony, nie ma się co im dziwić albo na nich złościć. Większość z nich, mimo iż szczęśliwie, żyje biednie. Często w rozpadających się domach o standardzie żadnym, które zostały zbudowane dosłownie ze wszystkiego co leżało w pobliżu. Pomimo wszystko Lankijczycy są bardzo dumni ze swojego Kraju i bardzo ich cieszy kiedy powiesz, że bardzo Ci się tutaj podoba.

…NASTĘPNY JEST SZÓSTY…

Środa. Tak środa. Zauważyłem dziwne zjawisko wywalania najróżniejszej maści śmieci przed dom i… palenie ich. Tak po prostu, na ulicy przed domem. Śmieciowe ognisko, które widzimy co kawałek. Oczywiście nikt tego nie robi na środku głównej drogi, ale w bocznych uliczkach o małym natężeniu ruchu jak najbardziej. Pytaliśmy się nawet czy to coś normalnego i powiedziano nam, że tak… 🙂 Przynajmniej w Negombo, czyli tam gdzie mieścił się nasz hotel.

…NO TO PUNKCIK SIÓDMY…

Prąd. Z racji tego iż Łza Indii była niegdyś brytyjską kolonią, niech nie dziwi fakt, że znajdziemy tam głównie gniazdka typu G, czyli takie jakie spotkamy na „Wyspach”. Polecam pamiętać o adapterze bo inaczej będziemy mieli problem z naładowaniem naszej elektroniki.

…W KOLEJNOŚCI ÓSMEJ…

Psy. Na wyspie jest mnóstwo bezdomnych psów, które snują się dosłownie wszędzie. Nie są jednak agresywne a czasami nawet zbyt towarzyskie. Gdy dacie takiemu psiakowi trochę pieszczot, albo coś do zjedzenia może się okazać, że będzie chodził za wami cały dzień, ale nie narzucając się. Przez to, że muszą sobie radzić same, sporo z nich jest wychudzona i głodna. Sami Lankijczycy zachowują do nich raczej obojętny stosunek. Nie są dla nich złośliwi czy agresywni, ale też nie opiekują się nimi jakoś szczególnie. Bezdomne psy, które nie jako egzystują obok człowieka, to spory problem na Sri Lance. My przez cały nasz pobyt spotkaliśmy tylko jedną osobę, która miała psa, tzn. zajmowała się nim, karmiła, czy zabierała na noc do domu.

…PUNKT DZIEWIĄTY…

Tutaj wspomnę o czym powszechnie wiadomo, ale rzadko się wspomina. Mam tutaj na myśli „podatek od białej skóry”. Niestety, ale dla mieszkańców Sri Lanki, bycie białym, jest równoznaczne z tym, że mamy nieograniczone pokłady pieniędzy. Nie rozumieją do końca tego, że nie w każdym Europejskim Kraju wszyscy ludzie żyją na wysokim poziomie. Tak więc handlarze na targowiskach czy sklepikarze będą usiłowali wyciągnąć od was jak najwięcej i będą przy tym bardzo wytrwali. Wyjątkiem są oczywiście markety czy restauracje gdzie ceny są ustalone od górnie. Zjawisko to, jest jednak powszechne w wielu azjatyckich krajach.

…NA DZIESIĄTCE KOŃCZYMY

Nie sposób nie wspomnieć o naturze. W krajobrazach Sri Lanki można się zakochać. Z resztą nic dziwnego. Jest tutaj kilkaset obszarów chronionych! Na przykład ostatni na wyspie pierwotny las deszczowy i jeden z ostatnich na Świecie. Znajdziemy również każdy element krajobrazu, od morskich plaż po górskie szczyty. Na prawdę nie warto przesiedzieć cały urlop w miastach, które i tak po trzech czy czterech dniach mogą zacząć robić się nudne.

Na koniec oczywiście z czystym sumieniem polecamy wam Sri Lankę z wyżej wymienionych powodów. Wiadomo, że jak każde miejsce na tej planecie ma też trochę minusów a nawet i ciemną stronę, ale nie trzeba się ich specjalnie obawiać. Na Sri Lance czuliśmy się bardzo swobodnie i przede wszystkim bezpiecznie.

Miejcie jedynie na uwadze, że tydzień to stanowczo za mało, żeby w jakimś znacznym stopniu poznać ten urokliwy Kraj. Uważamy, że bite dwa tygodnie to sensowne minimum!

Od nas to na razie tyle!

Cześć!

Dodaj komentarz