Cześć!
Kiedy temperatury na zewnątrz wynosiły jeszcze ponad 30 stopni, postanowiłem wybrać się w końcu na małą wędrówkę do Sauerland leżącego w północno-zachodnich Niemczech. Jest to najbliżej położony, względem mojego aktualnego miejsca zamieszkania, obszar wyżynno-górzysty.
Na dzisiaj, za cel obrałem sobie Langenberg – czyli najwyższy szczyt Sauerland jak i całego Nordrheim-Westwafel. Oczywiście nie miałem zamiaru się ograniczać tylko do szczytu. Tego dnia, chciałem przede wszystkim zrobić kilkadziesiąt kilometrów i rozeznać się w okolicy. Aż sam sobie się dziwiłem, że mieszkając niedaleko już trzeci rok z rzędu, jeszcze nigdy się tutaj nie pojawiłem… Lepiej późno niż wcale 🙂
Na początek łapcie kilka praktycznych informacji.
DOJAZD/PARKING
Najprościej dostać się tutaj oczywiście samochodem. Polecam kierować się na miejscowość Bruchhausen, z której podjeżdżamy do Bergrodelbahn. Jest to nazwa położonego poza zabudowaniami toru saneczkowego. Znajduje się tutaj duży i równy plac, który pomieści spokojnie ok. 200 pojazdów.
Ważna uwaga! Jeżeli wprowadzicie Langenberg do nawigacji jako cel jazdy, zwróćcie uwagę, czy został on wyznaczony poprawnie, ponieważ jakieś 80 km od Bruchhausen znajduje się miasteczko o takiej samej nazwie.
Kiedy ja tam byłem (październik) postój był darmowy, ale nie wiem jak wygląda sytuacja w okresie zimowym, gdy pobliski tor saneczkowy i wyciąg są czynne. Latem da się tutaj również spokojnie spędzić noc w busie a i kampera nikt nie powinien wygonić jeżeli nie zbuduje się obozu. Oczywiście nic też nie stoi na przeszkodzie, żeby zostawić auto na jakimś parkingu w miasteczku i przydreptać tutaj pieszo, ale wtedy trzeba się jednak liczyć z opłatami parkingowymi.
CZAS DOJŚCIA/DYSTANS/WYSOKOŚĆ
Dotarcie na szczyt Langenberg z parkingu przy torze powinno zająć, bez zbędnych postojów, około godziny. Do pokonania jest dokładnie 3 km. Mimo, że Sauerland jest obszarem raczej wyżynnym niż górzystym, to i tak mamy tutaj spore przewyższenie, które wynosi 261 m. Jest ono jednak łagodnie rozciągnięte na całej długości trasy, więc po drodze nie trafimy na specjalnie strome podejścia. Sam szczyt osiąga wysokości 843 m. n. p. m.
NA PIESZO/ROWEREM
Tak! Tutaj można rowerem. Jeżeli lubicie dwa kółka napędzane siłą własnych mięśni to macie możliwość dostać się za ich pomocą na Langenberg. Część pieszych szlaków prowadzących na szczyt pokrywa się z rowerowymi – ale tylko część. Planując wycieczkę pamiętajcie, że rower ogranicza wam ilość tras po jakich możecie się poruszać i miejsc do jakich możecie dotrzeć.
NA SZLAK/RELACJA
Skoro już to wszystko wiemy można ruszać na szlak. Z parkingu ruszyłem nie śpiesznie przed siebie. Droga prowadząca w głąb lasu, była szeroka i utwardzona, ewidentnie przygotowana dla rowerzystów. Przez pierwsze 15, może 20 minut marszu, nie natrafiłem na żaden szlakowskaz. Nie były co prawda konieczne, bo nie natknąłem się na żadne rozwidlenia czy skrzyżowania, ale mimo wszystko, człowiek jakoś tak się lepiej czuje jak ma sto procent pewności, że idzie w dobrym kierunku. Natrafiłem natomiast na niewielki zbiornik wodny, w którym wzdłuż brzegu, aż się kotłowało od olbrzymiej ilości kijanek. Wtedy zdałem sobie sprawę, że ostatni raz widziałem je chyba jeszcze dzieckiem będąc. Ciekawe jaki rechot będzie tutaj za kilka tygodni 🙂
Po kolejnych 30 minutach marszu dotarłem do miejsca o nazwie Oberer Burbecker Platz, gdzie trasa, którą do tej pory maszerowałem, krzyżowała się z innym szlakiem. Przycupnąłem sobie na chwilę na ławce ponieważ słońce było dzisiaj bezlitosne. Znajdował się tutaj również pierwszy szlakowskaz jaki dzisiaj spotkałem. Do szczytu miałem jeszcze jakieś 10 minut.
Po chwili odpoczynku i łyku wody ruszyłem dalej. Ostatni fragment trasy przed szczytem zrobił się dosyć kamienisty, ale nadal szło mi się bez żadnych trudności. Doświadczyłem też tutaj pierwszy raz ciekawszych widoków niż tylko drzewa oplatające drogę. Po przejściu kilkuset metrów, skręciłem z głównego szlaku w malutką, wąską ścieżkę niknącą między gęstymi krzewami. Kilka chwil później byłem na szczycie Langenberg.
Szczyt bardzo przyjemnie mnie zaskoczył. Wąska leśna ścieżka przemieniła się w spory plac otoczony bardzo gęsto rosnącymi drzewami i krzewami pośród, których w pierwszej kolejności moją uwagę przykuł stojący na środku krzyż oraz hamak. Pod krzyżem, na kamieniu, została umieszczona tablica z nazwą szczytu oraz wysokością na jakiej się znajdujemy.
Nie mogłem sobie oczywiście odmówić, krótkiego odpoczynku na hamaku i pobujania „w obłokach”. Oprócz tego znajduje się tutaj również stolik z ławkami, przy którym można się posilić. Mi jeszcze głód nie doskwierał, więc po krótkim wylegiwaniu się poszedłem dalej. Nie chciałem jeszcze wracać do samochodu, a już na pewno nie po swoich śladach. Godzina była jeszcze młoda. Wobec tego przeciąłem szczyt i udałem się dróżką na przeciwko w stronę położonego jakieś dwa kilometry dalej historycznego placu egzekucji (Richtplatz).
Dróżka, którą się teraz poruszałem wiodła dokładnie wzdłuż granicy między Westfalią a Hesją. Las, przez który szedłem był jednym z piękniejszych i przyjemniejszych lasów jakie przemierzałem w ostatnim czasie.
Po ok. pół godzinie dotarłem do wspomnianego już wyżej placu egzekucji. Jest to miejsce, w którym od XIII wieku dokonywano egzekucji na zbrodniarzach oraz sądzono pozostałych przestępców, który dopuścili się lżejszych występków – nie karanych śmiercią. Obecnie znajduje się tutaj kamień upamiętniający dawną funkcję tego miejsca oraz typowo turystyczna infrastruktura umożliwiająca odpoczynek podczas wędrówki.
Wygrzebałem sobie z plecaka jakąś przekąskę i zebrałem się powoli w drogę powrotną – kierując się ponownie w stronę miejscowości Bruchhausen. Do przejścia miałem spory dystans. Trasa prowadziła głównie przez las i była to typowa dla niego wąska, miejscami kamienista, ścieżka. W drodze powrotnej nie natknąłem się już na żadne ciekawe bądź charakterystyczne miejsca. Kiedy dotarłem do samochodu mój licznik zamknął się na nieco ponad 14 km.
To, co bardzo zaskoczyło mnie podczas wejścia na Langenberg, to niewielka ilość ludzi na jakich natknąłem się po drodze. Mimo dużej popularności tego miejsca, weekendu i perfekcyjnej pogody, minąłem na trasie ok. 10 osób i to w dużych odstępach czasu.
Sauerland ma do zaoferowania oczywiście dużo więcej niż Langenberg. Jest tutaj wiele innych ciekawych szczytów, szlaków czy jezior. Z pewnością jeszcze tutaj wrócę.
Na razie ode mnie to tyle. Cześć!