Chełmiec – 851 m. n. p. m. KGP#10/28

Chełmiec – 851 m. n. p. m. KGP#10/28

Cześć!

Dzień po zdobyciu Szczelińca Wielkiego i Orlicy postanowiłem wykorzystać ostatni dzień długiego weekendu i wybrałem się na Chełmiec.

Chełmiec jest najwyższym szczytem Gór Wałbrzyskich, co jednak nie do końca jest prawdą, gdyż ustępuje Borowej. Jednak kiedy ustalano „Koronę”, brano pod uwagę tylko te szczyty, na które prowadził wtedy oznaczony szlak turystyczny. Może warto by zrobić małą rewizję i wciągnąć Borową w grono szczytów należących do Korony? Zwłaszcza, że moim skromnym zdaniem jest ciekawszym szczytem. Oczywiście nie ujmując Chełmcowi 🙂

W godzinach popołudniowych zjawiłem się w miejscowości Boguszów – Gorce. Przy pierwszej stacji drogi krzyżowej, która ciągnie się wzdłuż zielonego szlaku aż do szczytu, przy ul. Kusocińskiego znajduje się parking. Tam zostawiłem swój automobil.

Wspomniana droga krzyżowa nazywa się drogą się górniczego trudu. Przyznam, że naszło mnie tutaj trochę refleksji, ale to przez to sam spędziłem pod ziemią trochę czasu pracując właśnie w kopalni. Dokładniej mówiąc w kopalniach rud miedzi. Chciałem wykonać zdjęcia wszystkich stacji, bo każda odnosi się do troszkę innego aspektu górniczego trudu, ale schodząc byłem oczywiście czymś zamyślony i pominąłem kilka nie robiąc ostatecznie zdjęcia.

Z miejsca, z którego startowałem, najlepiej wejść na szczyt szlakiem zielonym. W całości, aż do szczytu jest to szeroka i równa droga, która jest również szlakiem rowerowym, po której z powodzeniem przejedzie samochód. Ja żeby sobie trochę urozmaicić wędrówkę, postanowiłem na Rosochatce zmienić szlak na żółty. Prowadzi przez tereny leśne, znajdzie się niezły widok na okolice, jest trochę stromo, trochę kamieni czyli można się troszkę zmęczyć 🙂

Jednak zanim zmieniłem szlak, a w sumie zanim nawet zacząłem nabierać wysokości, minęła mnie zjeżdżająca na sygnale z góry karetka. Przyznam nietypowy widok w górach.

Wejście na górę zajęło mi ok 40 min, nawet z krótkim postojem, a sama trasa nie była jakoś szczególnie wymagająca pod względem kondycyjnym.

Po dotarciu na szczyt mamy kilka możliwości spędzenia tutaj nawet dłuższej chwili. Możemy rozpalić tutaj legalnie ognisko (co w górach jest rzadkością), rozsiąść się pod drewnianą altaną czy po wylegiwać się na polanie (podejrzewam, że nie jedna osoba spędziła noc na szczycie).

Ciekawą opcją jest również znajdujący się tutaj budynek stacji radiowej, do którego możemy wejść i popatrzeć na okolicę z kilku metrów wyżej. Niestety w niedzielne popołudnie był nieczynny.

Droga krzyżowa również ma swój koniec na szczycie. Informuje nas o tym znajdujący się tutaj krzyż, który na oko ma jakieś 40 – 50 m. Moim zdaniem nie bardzo on tutaj pasuje, ale cóż…

Na szczycie było parę osób, co w sumie mnie nie zdziwiło. Drogę powrotną pokonałem w całości zielonym szlakiem, na którym minęło mnie jeszcze dwóch rowerzystów zmierzających w przeciwnym kierunku. Mając w głowie infrastrukturę jaka jest nas szczycie, postanowiłem, że kiedyś powędruję więcej po okolicy a na górze spędzę noc.

Po dotarciu do domu, zrobiłem obiecane sobie na szczycie ognisko. W ogień mogę się wpatrywać godzinami! Po zjedzeniu czegoś ciepłego i wypiciu gorącej herbaty udałem się spać, mając już w głowie wejście na Śnieżnik. Szczyt, który planowałem zdobyć jako następny.

Postępy i relacje z mojego projektu KGP możecie śledzić tutaj!

Na razie ode mnie to tyle. Hey!

Dodaj komentarz